środa, 23 listopada 2016

Macierzyństwo na Czarnym Lądzie

Witajcie Kochani!
Jakiś czas nie publikowałam postów, ponieważ szykowałam się do fantastycznej podróży do Kenii. Podróż nie była na własną rękę, więc przygotowania nie były bardzo wyczerpujące. Pisząc przygotowania do podróży bardziej miałam na myśli czas, który chciałam poświecić Synkowi przed wyjazdem i swoje przygotowanie psychiczne do pierwszej rozłąki. Muszę przyznać, że rozłąka z tak małym dzieckiem, nawet na tydzień nie jest łatwa. Pierwszym koszmarem była ostatnia noc przez wyjazdem, którą w zasadzie nie przespałam a przeczuwałam. Czekałam na każdy jego znak, żeby podejść do łóżeczka i przytulić go. Łapałam każde chwile bliskości. Matka chyba zupełnie podświadomie próbuje nazbierać czułości i miłości na zaś. Niestety tak się nie da...
Moment rozstania był tragiczny, łzy, ból, wyrzuty sumienia, niechęć do wyjazdu. Jeszcze teraz jak to piszę mam łzy w oczach. Moja mama próbowała sprawę trochę ułatwić mówiąc: odpoczywajcie, bawcie się dobrze, to tylko tydzień, szybko zleci, nabierajcie sił. Niestety nic do mnie nie docierało. Miałam tylko przed oczami wizję, że pojadę taki szmat drogi ( 10 godzin lotu z międzylądowaniem na Cyprze ) po to aby dostać tam "depresji " z tęsknoty i zamiast wypoczywać będę cały czas płakać.
Moje wizje oczywiście się nie sprawdziły, towarzystwo, sen, klimat wakacji i przede wszystkim Mąż spowodowały, ze sytuacja nie była tak tragiczna. Muszę  przyznać, że miałam chwile słabości ale dzięki komunikowaniu się przez kamerkę jakoś dałam radę. Najgorsze były 2 ostatnie dni, w ciągu których moja tęsknota za dzieckiem tak wzrosła, że nerwy wzięły górę. Chodziłam nerwowa, rozdrażniona, wystarczyła chwila, żebym się zapaliła. Macierzyństwo to niezłe wyzwanie!
W poście chciałam Wam pokazać, zdjęcia, które udało mi się zrobić w tym ciekawym kraju. Zawsze miałam hopla na punkcie małych dzieci. Nigdy nie miałam problemu z zaczepieniem matki z małym dzieckiem na ulicy, czy w sklepie. Macierzyństwo tylko nasiliło "problem " :)
Tęsknota za Maksiem spowodowała, że nad wyraz, wyjątkowo zwracałam uwagę na małe piękne ciemnoskóre dzieci i ich prześliczne Matki !
Kenia to jeden z biedniejszych krajów na świecie, brud, nędzę i ubóstwo widać na każdym kroku, a w tym wszystkim małe, śliczne dzieci. Czasem serce mi pękało widząc otoczenie w którym mieszkają, warunki, których w zasadzie nie ma! Stałam się wyjątkowo wrażliwa i wyczulona.
Pierwszą sytuacją, która podsunęła mi myśl o poście i fotografowaniu matek z dziećmi był moment, kiedy wybraliśmy się we dwoje z Piotrkiem do Mombasy. Mieszkaliśmy w takim miejscu, że aby dotrzeć do miejsca, które zaplanowaliśmy obejrzeć, trzeba było przeprawić się promem na druga stronę miasta. Oczekując na prom znaleźliśmy się w miejscu, gdzie gromadziły się matki z dziećmi. Jedna z nich piękna młoda Murzynka usiadła obok mnie trzymając na kolanach swojego Synka. Był dokładnie w wieku Maksia. Wiem, że się powtarzam ale był na prawdę prześliczny. Wielkie, urocze, ciemne oczy błyszczały mu  jak diamenty! Uśmiechał się do mnie i zaczepiał. Pokazałam jego matce w telefonie zdjęcie Maksia, dając do zrozumienia, ze to mój Synek. ( nie mówiła po angielsku )
Była zdziwiona ale i zafascynowana jak bardzo różnią się nasze dzieci mimo, że są w jednym wieku.
No i się zaczęło. Od tego momentu na każdym kroku obserwowałam niesamowicie kolorowo ubrane Matki! Większość z nich swoje dzieci nosiło w chustach. Trzeba powiedzieć, że nie są to takie chusty jak u nas i nie stosują jednego z wielu możliwości zamotania dziecka. Wiążą zwykłą chustkę w taki sposób, aby dziecko stabilnie przylegało do ich ciała. Widziałam dzieci wiązane z przodu, z  tyłu i z boku. Mimo, że chusty nie są tak profesjonalne jak u nas, dzieci zawiązane są w sposób stabilny- niektóre nawet z nimi biegały) . Ktoś ze sprawnym okiem np.  fizjoterapeuta na pewno doczepił by się do sposobu wiązania ale dla tych kobiet to chyba było dla nich mniej ważne. Chodziło o to, żeby jak najwygodniej dla mamy i dziecka przemieścić się. Bardzo często pokonywały wiele kilometrów w różnych warunkach najczęściej ze starszym dzieckiem za rękę.
Różnorodność kolorów, strojów, wielobarwność chust powodowały niesamowity efekt!
Z moich obserwacji wynika, że macierzyństwo jest tak niezwykłe, że nie ma znaczenia, gdzie i w jakich warunkach żyjemy. W każdej z tych Matek, które udało mi się spotkać lub sfotografować widziałam miłość. Czystą , piękną, wielką miłość Matki do swojego Dziecka. Dla mnie to niesamowite... tą miłość w oczach widziałam wiele razy na sali porodowej w momencie, kiedy Kobieta pierwszy raz widziała swoje dziecko i tuliła je do piersi.
Tęsknie za tym widokiem :)
Miłego oglądania.
















 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz